Tak napisałam 2 lata temu:
Sztuka z życiem mieszają mi się, są nierozpoznawalne. Już dawno się
wymieszały, sama nie wiem kiedy. Człowiek w czasie zmienia się ... W
przeładowanej informacjami i obrazami zmieniającej się rzeczywistości
kieruje mną pragnienie syntezy, scalenie natłoku doświadczeń,
znalezienie formy najbardziej oszczędnej i skondensowanej. Chcę się
wyrwać od tego wszystkiego co mnie rozprasza, by ocalić to, co jest
najgłębiej moje własne. Znalazłam taką możliwość w śpiewie "otwartym
głosem", w pieśniach tradycyjnych. Pisałam już trochę o tym w tekście
"Sianie" do wystawy "Eksperyment z zasiewem i głosem" w Galerii Manhattan w 2012r. Pieśni te są żywe, stworzyli je ludzie, którzy żyli tym co
prawdziwe; żyli ziemią, rodziną, czasem także i wojną, żyli w zgodzie z
naturą. Pomagały one wyrażać emocje i przekazywać najważniejsze
wartości. Powstawały z potrzeby opowiedzenia jakiejś / swojej historii,
z potrzeby oczyszczenia.
Wykorzystanie tego, co świat nam daje: materiałów, surowców, z których
tworzymy cywilizację, pozwoliło nam na dokonanie naprawdę wiele -
wynalazki, odkrycia, podniesienie poziomu życia, ale z drugiej strony
przysłoniło nam pewne rzeczy, które istnieją w naturze, a które umknęły
naszej uwadze. Paradoksalnie najmniej wiemy o tym, co istnieje cały
czas.
Komentarze
Prześlij komentarz